Walentynkowy weekend był zupełnie wyjątkowy!
Razem z moim mężem mieliśmy wielki przywilej spędzić go w domu i pracowni Tomasza Fularskiego.
Od piątku kiedy tylko przekroczyliśmy próg domu Oli i Tomka wiedziałam, że warto było czekać na to spotkanie.
Małżeństwo Fularskich to wielcy pasjonaci i perfekcjoniści w swojej dziedzinie.
Nie ma drugich na świecie z takim samym oddaniem swojej pracy, podejściem do fotografii i jej oprawy.
Mają również fantastyczne podejście do drugiego człowieka, nie jest ważne czy to znany artysta, światowej klasy fotograf czy zwykła marzycielka robiąca kartki;)
............Czuliśmy sie wyjątkowo..........
Jeśli nie znacie Tomka, zapraszam odwiedzcie jego stronę internetową, profil na facebooku. WARTO
Od dawna nosiłam w sobie ogromną potrzebę zrobienia albumu szytego, według metod i zasad stosowanych w introligatorstwie.
Na warsztatach pod okiem Tomka dostałam taką mozliwość!!!
Kiedy przeszywałam strony, wewnątrz mnie skumulowała sie ogromna ilość radości ze spełnionego życzenia:)
Zrobiłam pierwszy w życiu album szyty!!!
Wszystko ręcznie.
O stronie merytorycznej warsztatów napiszę krótko:
Wykład połączony z praktyką, pod okiem fachowca i wielotetniego wykładowcy akademickiego- czy jest lepsza metoda nauki? Ja nie znam.
Choć wróciliśmy do domu późnym wieczorem, nie chciało nam sie spać.
Dziś jestem wypełniona po brzegi nowymi marzeniami, planami, pomysłami, chodzę z głową w chmurach.
Zapraszam na relację fotograficzną.
Za zdjęcia dziękuję mojemu kochanemu mężowi, ogromnemu mojemu wsparciu(!)
Gratuluję spełnionego marzenia i już czekam na urzeczywistnienie nowych pomysłów :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że udało Ci się zrealizować swoje marzenie :) Jestem pewna, że to doświadczenie zaprocentuje! Czekam na nowe pomysły :)
OdpowiedzUsuń:-) Zazdroszczę;-) Kaja, miło Cię zobaczyć;-)
OdpowiedzUsuńCudownie! piękne przeżycie. Sama chętnie bym się wybrała do takiego profesjonalisty :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za tę fotorelację i przedstawienie pana Tomka! Takie warsztaty to i moje marzenie. Kiedyś miałam praktyki w wydawnictwie i właśnie praca w introligatorni (takiej bardziej "przemysłowej"), choć najcięższa fizycznie, wydała mi się najciekawsza. I ludzie najsympatyczniejsi. Zawsze lubię do Ciebie zaglądać:) :) :)
OdpowiedzUsuńO rany, jak ja zazdroszczę! Choć staram się tego nigdy nie robić, to marzę o takich warsztatach. Albumy robię metodą prób i błędów wymyślając różne rozwiązania (już wymyślone i sprawdzone dużo dużo wcześniej). Co ja bym dała by móc spotkać taka osobę! Gratuluję spełnionego życzenia!
OdpowiedzUsuń